Zapraszamy do Zagrody edukacyjnej.
Gospodarstwa agroturystyczne nieustannie szukają nowych możliwości rozwoju. Jedną z nich jest przyjmowanie wycieczek szkolnych, edukowanie w zakresie ekologii, drogi od pola do stołu czy bogactwa kulturowego danych regionów. W tej edukacyjnej ofercie pomagają nam Szwajcarzy. We wspólnym polsko-szwajcarskim projekcie poświęconym zagrodom edukacyjnym biorą udział cztery Ośrodki Doradztwa Rolniczego ze Śląska, Małopolski i Podkarpacia.
Z inicjatywy Centrum Doradztwa Rolniczego w Krakowie i wsparcia Wojewódzkich Ośrodków powstała w naszym kraju Ogólnopolska Sieć Zagród Edukacyjnych. Na Podkarpaciu jest już 8 takich gospodarstw, które za swój główny cel stawiają edukację najmłodszych, ale i dorosłych. Mówiąc prostym językiem zagrody edukacyjne mają służyć społeczeństwu, zwłaszcza młodemu pokoleniu, w przybliżeniu rolnictwa, nadaniu znaczenia i odpowiedniej rangi pracy na roli i samemu rolnikowi. Z dużą pomocą Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, a w szczególności obecnej Pani wicedyrektor Janinie Kamińskiej postanowiłam zmierzyć się z tym wyzwaniem. Tym bardziej, że sama zauważyłam, jak mało doceniamy starania rolników i jak niewiele wiemy o ich pracy. Najmłodszym wieś kojarzy się z głaskaniem kota lub innych zwierząt… więc z sielanką.
Jak usłyszałam od jednego z uczestników zajęć edukacyjnych; „… na pewno jest pani rolnikiem i nic pani nie robi…” no i ten obraz wydaje się być coraz bardziej powszechny, zwłaszcza w większych miastach Polski. Jednak problem nie dotyka tylko aglomeracji miejskich, na wsi coraz rzadziej spotykamy zwierzęta, coraz rzadziej mówimy maluchom o tej specyficznej pracy jaką wykonuje gospodarz, każdego wiejskiego podwórka. Padają dziwne pytania z ust dzieci odwiedzających funkcjonującą już zagrodę edukacyjną; …gdzie rosną jajka? …czy będziemy doić sztuczną krowę? …czy są tu węże i kleszcze?… po odpowiedzi twierdzącej, ponika …to znaczy, że umrzemy? …Czy krowy mają mleko w tych baniakach? Są też problemy z odpowiedziami na zadawane pytania dzieciom; Co to jest pszenica?, z czego robi się masło?. Niektóre jednak dzieci mają dość sporą wiedzę o wsi, ale jak pytam skąd tyle wiedzą, odpowiadają, że mają babcię na wsi… takich babć niestety jest już niewiele. Dotknięcie kaczki, indyka, czy owieczki stanowi też dla wielu dzieci poważny problem, który zapewne wynika z braku kontaktu z wiejskim środowiskiem. A szkoda, bo taki bliski kontakt ze zwierzętami i przyrodą leczy, uspokaja i na pewno uszlachetnia i uwrażliwia. Właściciele funkcjonujących gospodarstw opowiadają, że dzieci potrafią z uśmiechem zadeptać kurę, skręcić kark małemu kotkowi, kopnąć królika… brak współczucia nie jest chorobą cywilizacyjną, jest wynikiem postępowania nas dorosłych. Nie uczulamy dzieci na ból innych, również zwierząt, nie okazujemy współczucia tym, którym dzieje się krzywda. Ale jeżeli nasze dziecko jest w pewnym sensie poszkodowane, nawet w niewielkim stopniu, stawiamy wszystko na głowie, pokazujemy jakie jest ważne, jak bardzo zostało skrzywdzone i ile ma praw! Tak przekazujemy dzieciom egoizm i przekonanie, nie o własnej wartości, ale o ważności! Reagujemy tylko wtedy, cudze cierpienie jest nie istotne… Rolnik, to w oczach dzieci również zimna istota, mordująca swoje zwierzęta! A potrzeba tak niewiele… kilka słów i gestów, żeby mały człowiek zrozumiał, że zwierzę czuje, że rolnik kocha swoje zwierzęta, ale musi jeść i żyć. Zagrody edukacyjne czeka wiele pracy w tych wspomnianych kwestiach, ale nie tylko… kultura wsi, zwyczaje, ginące rzemiosła, miłość do ziemi… musimy wspólnie nauczyć się odkrywać wieś, wspólnie odnaleźć tą czasem zabłąkaną jej duszę. Ja ją również odnajduję na nowo, w starych zużytych już narzędziach rolniczych, naczyniach, obrazkach naszych świętych. Do tej pory nie byłam świadoma ile tej duszy ukrywają te przedmioty, stare zakamarki, ale im więcej ich gromadzę w swojej zagrodzie, tym wyraźniej czuję jej obecność i ciepło jakim mnie obdarza. Ostatnio zostaliśmy z mężem hojnie obdarowani starymi przedmiotami przez pewne małżeństwo z Majdanu Sieniawskiego. W ich gospodarstwie, w każdym zakamarku stodoły, czy starej szopy kryła się zakurzona, otulona pajęczynami dusza wsi. Na twarzach gospodarzy, na ich spracowanych dłoniach, każdy z tych przedmiotów wyrył swój ślad, a jednocześnie obdarował ich czymś cennym; uśmiechem, radością życia. Twarze zarysował prawdą istnienia. Oni są prawdziwi i tę prawdę noszą w sobie. Tę prawdę życia chciałabym, chociaż w jednym procencie przekazać tym, którzy odwiedzą naszą skromną zagrodę edukacyjną.
Powstawanie zaplecza zagrody edukacyjnej „MIĘDZYCZASU” jest dość nietypowe. Nietypowym czyni je miejsce, w jakim się znajduje. Stara osada leśna położona wśród pól i pięknych lasów skrywa w jednym z budynków miejsce przyjazne dla najmłodszych, ale nie tylko. Historia ukryta, w każdym skrawku ziemi i w istniejących jeszcze budynkach uszlachetnia to miejsce i czyni go ciekawym. Jednak najbardziej wartościowym składnikiem tej nowej zagrody są ludzie, którzy przy jej powstaniu pracowali. Otwierałam oczy ze zdumienia na okazaną życzliwość i chęć ofiarowania czegokolwiek by zagroda piękniała i służyła najmłodszym. Znajomi fachowcy naprawiali wodociąg, instalację elektryczną, dach, podłogi, tworzyli łazienki, malowali ściany. Rodzina z bliska i z daleka przyjeżdżała, żeby coś pomalować, wyplewić, posadzić, wyczyścić. Jedni pobierali opłaty, inni pomagali za darmo. Pomyślałam, że jeżeli coś powstaje w takiej atmosferze musi być dobrym „tworem”. Każdy dzień dodawał wcześniej zapomnianemu miejscu blasku. Z pomocą przybyli, również najmłodsi. Najpierw grupa z Gimnazjum w Adamówce działająca w projekcie „Równać szanse” z Panią Ewą Kubrak, uświetniła ściany głównej sali malowidłami, ze scenkami z życia wsi, później dzieci z Cieplic, Leżajska i nawet Przemyśla i Tarnobrzega dodały swoje rysunki ścienne. Czułam jak w to miejsce powoli powraca życie, jak dobroć ludzi wypełnia to zapomniane miejsce światłem. Powoli do zagrody zaczęły docierać stare przedmioty związane z rolnictwem. Mój brat, mama, rodzina męża, koleżanki z kwiaciarni obdarowywali nas nowymi, starymi przedmiotami. Koledzy i koleżanki dodawali swojej pracy, albo dobrego słowa i wsparcia nawet zwykłym zainteresowaniem. Wartością dodaną do tej starej osady na pewno stała się od tego momentu ludzka życzliwość. Duży wkład pracy wniósł, również Zespół Szkół Rolniczych w Różańcu, którego to uczniowie, wraz z opiekunką przepracowali na własne życzenie, bezpłatnie kilkanaście godzin w zagrodzie i obejściu, żeby przyśpieszyć jej otwarcie. Nawet nie marzyłam o tak pięknie pracującej i przyjaznej młodzieży.
Ich wkład pracy i wytrwałość jest nieoceniona!
Zagrody Edukacyjne na Podkarpaciu oferują młodzieży szkolnej różnorodną tematykę zajęć, pokazują te walory, które w ich gospodarstwach są najbardziej istotne. W Zagrodzie Edukacyjnej Międzyczasu oferujemy dwa ściśle połączone ze sobą tematy: owczarstwo
i ekologia. Temat owieczki przewija się podczas całego pobytu, ale także staramy się pokazać co tak naprawdę znaczy ekologia w takiej zagrodzie, a przede wszystkim jakie znaczenie ma środowisko naturalne, zdrowa żywność zarówno dla zwierząt jak i ludzi. Pobyt uatrakcyjniają wypieki tradycyjnej kuchni wiejskiej, prace plastyczne dotyczące zwierząt poznanych w gospodarstwie oraz pieczenie kiełbasek. Oczywiście w gospodarstwie można zobaczyć także inne zwierzęta: kozy, drób, króliki, pasiekę pszczół… To w jakim stopniu podczas pobytu udaje się przekazać mała garść miłości do rolnictwa i trochę wiedzy, mam nadzieję również dobrej zabawy, nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się już dziś. Ale mam nadzieję, że w przyszłości chociaż jedna osoba, która nas odwiedzi powie, że została zarażona naszą miłością do ziemi i, że właśnie tu odnalazła starą zakurzoną porzuconą jej duszę….
Elżbieta Starzak